czwartek, 22 października 2009

Souls of Mischief - Montezuma's Revenge

Niebawem – w przeciągu miesiąca z kawałkiem – ma się ukazać nowy album Souls of Mischief „Montezuma’s Revange”. Nie sposób podać dokładnej daty jej wydania. Jedni podają, że będzie ona dostępna już 10 listopada, a drudzy, że dopiero 2 grudnia. Jednak moje zaufane źródło informacji – undergroundhiphop.com – nie ma jej na swojej liście pre-orders. A jak oni nic nie słyszeli o premierze listopadowej, to mam podstawy przypuszczać, że „Zemsta Montezumy” pojawi się w grudniu.
O płycie wiemy całkiem dużo. Znamy dwa single – „Tour stories” i „Lalala” – które pozwalają mi podejrzewać, że album nie będzie beznadziejny. W erze upadku rapu, w której obecnie żyjemy, to już dużo. Bity przypominają te z ostatniego albumu Hierogliphics „Full circle” – czyli nie zwalają z nóg i nie porywają. Flow Tajaia, Phesto, Opio i A-Plusa również nie uległ zdecydowanym przeobrażeniom. Poszlaki sugerują, że nic się nie zmieniło, pomimo zatrudnienia dodatkowej siły producenckiej w postaci Prince Paula. Ale to tylko poszlaki…Z werdyktem trzeba poczekać na cały album. Chciałbym, żeby zaskoczyli mnie formą z czasów „No man’s land” i „Third eye visions”, kiedy ich szybkie bity porywały, a flow był huraganowy. Teraz są ospali, przepaleni i „podtatusiali”…Mimo to z niecierpliwością czekam na renesans „Psotnych Dusz”.
Co do Prince Paula, to mam jedno życzenie – niech powtórzy tam choć jedną taką genialną produkcję jak „Me, Myself and I” De La Soul. Czy to w ogóle możliwe?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz