Do wszystkich którzy chcą zdobyć Maghreb United!
Ta płyta jest beznadziejna - bardziej RAI niż RAP. Naprawdę in plus wyróżnia się li tylko "Chez toi c'est chez moi". Można powiedzieć, że Mafia trzyma formę - zawsze z całych ich albumów, poza "Les princes de la ville", podobają mi się góra cztery kawałki. A tu? JEDEN! Wszystkie gwiazdy pustynno-wielbłądziego dansu z Algierii + Rim-k i jego podparyskie ziomki = kakofonia na resorach. A więc jak zobaczycie tę okładkę czym prędzej znikajcie!
P.S. Może nie jest to zbyt wyszukana i szczegółowa recenzja ale... na lepszą ta płyta sobie nie zasłużyła. Chciałem na niej znaleźć więcej hitów. Rozczarowałem się srodze. Teraz przemawia przeze mnie gorycz zawiedzionego kolekcjonera. Mogło być gorzej...Dysonans poznawczy potrafi doprowadzić nawet do rozpaczy przechodzącej w długotrwałą depresję. Bogu dzięki, jestem twardy!