środa, 12 sierpnia 2009

Maghreb United c.d


Do wszystkich którzy chcą zdobyć Maghreb United!


Ta płyta jest beznadziejna - bardziej RAI niż RAP. Naprawdę in plus wyróżnia się li tylko "Chez toi c'est chez moi". Można powiedzieć, że Mafia trzyma formę - zawsze z całych ich albumów, poza "Les princes de la ville", podobają mi się góra cztery kawałki. A tu? JEDEN! Wszystkie gwiazdy pustynno-wielbłądziego dansu z Algierii + Rim-k i jego podparyskie ziomki = kakofonia na resorach. A więc jak zobaczycie tę okładkę czym prędzej znikajcie!


P.S. Może nie jest to zbyt wyszukana i szczegółowa recenzja ale... na lepszą ta płyta sobie nie zasłużyła. Chciałem na niej znaleźć więcej hitów. Rozczarowałem się srodze. Teraz przemawia przeze mnie gorycz zawiedzionego kolekcjonera. Mogło być gorzej...Dysonans poznawczy potrafi doprowadzić nawet do rozpaczy przechodzącej w długotrwałą depresję. Bogu dzięki, jestem twardy!

sobota, 8 sierpnia 2009

Maghreb United

Przed chwilą to znalazłem. Nowiutkie wcielenie Mafii K1'fry i największego pracusia wśród francuskich raperów, Rim-k. Maghreb United w koszulce Arsenalu Londyn.

Powróciłem z wierszem Charles'a Bukowskiego

Wróciłem z Kazimierza i oto co przeczytałem pierwsze, gdy przekroczyłem próg mego domostwa:


blue moon, oh bleweeww mooooon
how I adore you!


I care for you, darling, I love you,
the only reason I fucked L. is because you fucked
Z. and then I fucked R. and you fucked N.
and because you fucked N. I had to fuck
Y. But I think of you constantly, I feel you
here in my belly like a baby, love I’d call it,
no matter what happens I’d call it love, and so
you fucked C. and then before I could move
you fucked W., so then I had to fuck D. But
I want you to know that I love you, I think of you
constantly, I don’t think I’ve ever loved anybody
like I love you.

bow wow bow wow wow
bow wow bow wow wow.


Charles Bukowski ze zbioru wierszy "Play the piano drunk, like a percussion instrument, until the fingers begin to bleed a bit", HarperCollins, New York, 2003.
I jeszcze jeden wiersz Charles'a z dokumentu o nim:

sobota, 1 sierpnia 2009

Baron Sobota

Pamiętam jak dziś. Był ciepły, letni czerwcowy dzień w Radomiu. Z grupka znajomków byłem wtedy na graffiti jamie na Raffilu, bodajże w 1999 roku. Na niewielkiej, zaimprowizowanej scenie stał rosły blondas z bródką - Dj Mono. Puszczał same hity. Tam pierwszy raz usłyszałem "Get up" Lost Boysów, MF Doom'a no i "Puppet Master" B.Reala i Dr. Dre ze składanki "Soul assasins" Dj Muggs'a. Po dziś dzień ten kawałek kojarzy mi się z Radomiem i tym pamiętnym jamem - pierwszym na którym w życiu byłem.
Zwróćcie uwagę jak wspaniale ponury i groźny nastrój "Puppet master" koresponduje z powierzchownością i klimatem tego miasta. Nawet fizjonomie statystów i głównych aktorów teledysku żywo przypominają mi typowe radomskie oblicza. Takie, które wódka, papierosy, mielone, "przepocona" mortadela, a przede wszystkim wsiowe pochodzenie, zmieniły w karykatury wytworów Fidiasza. Jakby były rzeźbione tępą siekierą w próchnie; jakby były z wosku, którego powierzchnia została nadpalona zapalniczką - rozmyta i pełna zwisających kropel. Poza tym przyjżyjcie się tym osiodłanym, tęgim, kobitkom. Jakby je ubrać w zapinane bluzeczki z materiału zasłonowego a la Giereque to przypominałyby przecietną Polkę - małomiasteczkową, koło czterdziestki. Taką pionkowsko-radomską.
Pozdrawiam raz jeszcze rodzinne strony! A oto vidjo: