środa, 5 maja 2010

Historia pewnego sampla XIV

Jeżeli jesteście naprawdę zmęczeni i chcielibyście ukoić swoje nerwy to koniecznie musicie zapoznać się z dziejami tego sampla. Grover Washington jr. – już samo imię i nazwisko powinno was uspokoić, bo oznacza ono tyle co „smooth jazz”, lub krócej, „pościelówy”. On nigdy nie zaabsorbuje waszej uwagi jakimś irytującym, piskliwym dźwiękiem; nigdy nie będzie walił pięścią w wasze bębenki ani przesterowanym basem, ani mocną stopą; nie obawiajcie się, że zbyt silnie zadmie w waszą trąbkę Eustachiusza. To jest artysta od kołysania do snu, romantycznych kolacji i nocnych maratonów rozkoszy. Oprócz tych zastosowań, można powiedzieć o nim, że inspiruje rzesze rapowych producentów.
Washington – saksofonista, klarnecista i flecista – rozpoczał swą solową karierę na początku lat siedemdziesiątych. Kiedy gros jazzmanów grało funk i raczej czyniło swoje utwory bardziej dynamicznymi, on zwalniał. Komponował długie, rozbudowane i powolne ballady. Stawiał na głębokie, kojące dźwięki. Jego partie solowe były zawsze liryczne-słodkie i łagodne. Został wtedy królem smooth jazzu. Swój największy hit – piosenkę „Just the two of us” – stworzył do spółki z Billem Withersem w 1980 roku. Z pewnością ją znacie, a może nawet wiecie, który polski zespół rapowy ją zsamplował – poszukajcie u korzeni polskiego rapu. Prezentowany tutaj utwór, „Maracas Beach”, pochodzi z jego mniej znanej płyty „Reed seed” wydanej w 1978 roku. Jest liryczny i ma funkowy groove, który tak uwielbiam. Wsłuchując się w niego zobaczycie tropikalną plaże i poczujecie ciepłą, letnią bryzę…W taki dzień jak dziś, to doznanie niezwykle porządne. Jest szaro, a ciśnienie przybija mnie do ziemi…Spróbujcie terapii „gruwerwaszyngtońskiej”. Polecam!



„Maracas Beach” było parę razy samplowane. Ja podaję tu trzy przykłady, ale jestem pewien, że motywy z tego kawałka wykorzystano jeszcze w co najmniej jednym rapowym kawałku (tak, pamięć mnie zawiodła…). Pierwszymi, którzy uczynili z niego użytek byli DJ Broadway i King Tee w bicie do „Down ass loc”. Może pokrótce opisze te postacie. Ten pierwszy był producentem efemerycznym – pomógł temu drugiemu nagrać płytę „IV life” i zniknął. Z Kingiem Tee to zupełnie inna historia. To pionier gangsta z Los Angeles znany już od późnych lat osiemdziesiątych. Właśnie ten człowiek pomógł w karierze The Alkaholiks, a ci z kolei wspierali Lootpack, czyli Madliba – za to należą mu się wielkie podziękowania. Przede wszystkim jednak trzeba oddać mu honory za dwie bardzo dobre płyty – „IV life”(z której pochodzi poniższy utwór) oraz „The kingdome come”. Co ciekawe, muzycznie są bardziej nowojorskie niż g-funkowe, pomimo tego, że drugą wyprodukował w połowie sam Dr. Dre. Sprawdźcie je!



Co to byłby za odcinek HPS, gdyby nie pojawił się w nim ktoś powiązany z Hieroglyphics? Tym razem będzie to zespół Extra Prolific składający się ze Snupe’a (rapera i producenta) i Mike’a G (członka bardziej nominalnego niż rzeczywistego; nie robił bitów, a rapował bodajże w dwóch kawałkach; możecie zobaczy jego facjatę pod koniec teledysku „93’ till” Soul sof Mischief). Obaj panowie oddalili się od supergrupy z Oakland tuż przez wydaniem „3rd eye vision”. W podkładzie do „Act/you fool” z ich drugiej płyty, „2 for 15”, zaloopowali ten sam fragment „Maracas beach” co King Tee. Nie ma się im co dziwić. Tą próbkę wystarczyło zapętlić i już był hit. Nawet nie trzeba było zmieniać tempa. Zachęcam do eksploracji twórczości Extra Prolific - Snupe był dobrym producentem i osobliwym raperem ( ten powolny, lejący się jak rzadkie cisto, flow). Dopiero od nie dawna ich albumy dostępne są w internecie, więc korzystajcie (wyszły w bardzo niskim nakładzie i tylko na kasetach).



Rok po Snupe, w 1997 roku, po utwór Washingtona sięgnął także Lumumba, producent współpracujący z francuskim zespołem La Cliqua, JL i paroma innymi. Sampla, tym razem pobranego z samego początku utworu, użył w genialnym bicie do „Le hip-hop mon royaume” na płytę „Entre deux mondes” Rocca. Raper ów pochodzi z Paryża ale, jak to w przypadku większości francuskich twórców hip-hop bywa, jest synem imigrantów. Z Kolumbii. Karierę zaczynał z zespołem La Cliqua. Później stworzył także trio z dwoma Latynosami z Nowego Jorku o nazwie Tres Coronas. Tak jak poprzednie pozycje, także te warte są poznania. Zapraszam i idę jeść, cześć!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz