środa, 12 maja 2010

Historia pewnego sampla XV

Ostatnio było miękko – pieściłem was instrumentalnym utworem Grovera Washingtona. Dziś powrócę do prawdziwego funku, z dużą ilością wokalu, trąbkami i pajęczynowej gitarowej mantry. The Bar-Keys – bo tak nazywa się formacja, która stworzyła prezentowany dziś sampel – narodziła się w okolicznościach przypominających mi warunki powstawania „pojednawczego i ciepłego” wizerunku Jarosława Kaczyńskiego. Co ma jedno do drugiego? Zacznijmy od początku. W 1967 roku, w muzycznym mieście Memphis, Otis Redding – cieszący się niejaką sławą piosenkarz soulowy – zebrał zespół z którym wyruszył na tour po Stanach. Niestety, gdy lecieli na koncert do Wisconsin rozbił się ich samolot. Zginął Redding i większość jego zespołu. Przeżyło tylko dwóch muzyków – trębacz Ben Cauley (był w feralnym samolocie!) oraz basista James Alexander (był w innym samolocie). Obaj postanowili, że odbudują zespół. Nie dość, że szybko osiągnęli swój cel, to od razu nagrali swój największy hit – „Soul finger”. Od tamtej pory byli w czołówce amerykańskiego funku, aż do początku lat osiemdziesiątych, kiedy to styl w którym tworzyli wyleciał za burtę mainstreamu. Co ważne, nagrywali nie tylko swoje projekty – byli także muzykami sesyjnymi na płytach innych artystów z wytwórni Stax, takich jak sam Isaac Hayes.
Piosenka „Fightin' Fire With Fire” z albumu „Coldblooded” (1974) też należy do hitów The Bar-Keys. Ma ten funkowy, „wyluzowany” groove - utkany z gitary, basu i perkusji – poprzetykany silnym wokalem Jamesa Alexandra i energicznymi wtrętami dęciaków. Piękna rzecz, a szczególnie fragment (3:05-3:23), który przypadł do gustu paru rapowym producentom.


Pamiętacie czasy Kriss Kross, Shyheima i innych dzieci-raperów? Nowojorczyk Chi-Ali zaczął swoją karierę w 1992 roku, gdy miał 14 lat. Jego debiutancka, i jedyna, płyta „The Fabulous Chi-Ali” zdobyła niewielką popularność w porównaniu z wyżej wymienionymi artystami - nie ma się co dziwić, „Jump” Kriss Kross było jedyne i niepowtarzalne. Słuchanie obleśnych i głupich tekstów wydeklamowanych wysokim dziecięcym głosem nie należy do przyjemności. Przynajmniej dla mnie. Mimo wszystko warto sięgnąć po tę płytę, ponieważ można usłyszeć pierwsze produkcje Juju i Psycho Lesa. Są wyborne! Do nich należy „In my room”, gdzie wykorzystano sampel z wyżej wymienionej piosenki The Bar-Keys. Na koniec dodam, że Chi-Ali skończył tragicznie. Wypadł ze światka rapowego od razu po nagraniu płyty. Było o nim cicho aż do 2001 roku, kiedy został skazany za morderstwo – zabił brata swojej dziewczyny, bo pokłócił się z nim o 300 dolarów…


Kolejnym producentem, który zastosował próbkę z „Fightin' Fire With Fire” był DJ Clyde. Ten producent, członek grupy Assassin (jednego z pierwszych francuskich zespołów rapowych), zasłynął w szerokim świcie głównie dzięki wyprodukowaniu połowy kawałków na płytę Supreme NTM „Paris sous les bombes”, którą już tu wielokrotnie przedstawiałem. Tam też znajdziecie utwór „La reve”. Jest genialny, czyż nie?


Trzecim użytkownikiem tego sampla był legendarny raper i producent z Vancuver Moka Only. Omawianą próbkę wykorzystał w bicie do „Funky rhyme alude” z płyty „Summer notations”. Album ten wydał razem z południowokalifornijskim raperem Nebz Supreme’em jako The Summa Sound Clinic. Jest to bardzo dobra pozycja. Biorąc pod uwagę ogrom kiepskich albumów, z ogranymi chwytami lub chybionymi innowacjami, ten broni się całkiem nieźle. Moka Only robi łagodne i bujające podkłady, do których idealnie pasuje głos i flow Nebz Supreme’a. Doskonały ulepszacz relaksu z piwkiem w wiosenne popołudnie. Posłuchajcie – hip hop jeszcze nie umarł…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz